wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 2

~ Rozdział II ~

~ Robert ~

Cholera jasna! To ona. Dziewczyna, którą ochlapaliśmy z Reusem. Podszedłem do kolegi.
- To ona.- mruknąłem.
- Wiem. Teraz jest jeszcze ładniejsza.- powiedział patrząc na dziewczynę. Teraz spojrzałem na dziewczynę nie jak na dziewczynę, którą ochlapał kupel tylko jak na zwykłą dziewczynę. Miała brązowe, kręcone włosy, które delikatnie okalały jej opaloną twarz. Miała zielone oczy, które z pewnością były najładniejszymi oczami jakie widziałem. Ręce trzymała w turkusowych spodniach.
- Chłopaki to moja chrześnica - Nadia.- powiedział trener i lekko się wyrwałem spod uroku dziewczyny.
- Miło mi.- powiedziała delikatnym głosem pełnym nonszalancji. Każdy z nas przedstawił się dziewczynie. Kuba i Łukasz komentowali po polsku dziewczynę. W pewnym momencie jak zaczęli komentować jej tyłek spojrzała na nich z mordem w oczach i powiedziała płynnym polskim.
- Jestem polką. Umiem mówić zarówno po polsku jak i po niemiecku.- rzekła rozgoryczona. Chłopaki patrzyli na nią z otwartymi buziami a reszta chłopaków chyba nie bardzo  wiedziała o co chodzi.
- Lewy, ty weź przetłumacz.- zagaił Goetze.
- A nie ważne. - nie lubiłem wkopywać chłopaków z drużyny.
- Mówiłam.- powiedziała dziewczyna do Kloppa.
Usiadła na ławce dla rezerwowych.

~ Nadia ~

Patrzyłam jak piłkarze biegali śmiejąc się i wygłupiając. Wyglądali jak duże dzieci.
- I jeszcze są dziecinni i zapewne nieodpowiedzialni.- powiedziałam do wujka stojącego obok ławki.
- Nadia, ty prawie ich nie znasz i oceniasz po wyglądzie.
- Jestem powierzchowna. Tak wiem.- pokręcił głową z niedowierzaniem.
- A co ci powiedzieli Błaszczykowski i Piszczek, że...
- Że się tak na nich wydarłam po polsku?
- Tak.- skinął głową.
- Komentowali mnie, ale jak zaczęli mówić, że mój tyłek jest świetny  to nie wytrzymałam.- wzruszyłam ramionami i podeszłam do wujka. Stanęłam obok i patrzyłam jak piłkarze biegają. Lewandowski i Reus zawzięcie o czymś dyskutowali, nie zważając, na innych. Nagle Lewy wpadł na Goetzego i obydwoje się przewrócili.
- Cholera jasna!- wrzasnął Lewy. Było mi go szkoda. Podeszłam do piłkarzy i kucnęłam obok chłopaka.
- Nic ci nie jest? - spytałam z troską. Nie poznałam własnego głosu. Zwykle dla piłkarzy byłam oziębła.
- O! Urok Lewusia już na nią działa!- krzyknął Mario.
- Żaden urok na mnie nie działa.- warknęłam.
- No zaraz zacznie.- wyszczerzył się.
- Nigdy nie będę z piłkarzem, jeśli o to ci chodzi.- powiedziałam wstając.
- Dlaczego?- spytał Marco Reus.
- Każdy jest taki sam.- powiedziałam i odeszłam.
- To znaczy jaki?- drążył temat Niemiec.
- Oj no nie mogę ci powiedzieć!
- Niby dlaczego?
- Bo gracie mecz i musicie mieć wysokie morale.- powiedziałam i podeszłam do wujka.
- Czekaj!- krzyknął Reus.
- Czego chcesz?- spytałam rozgoryczona odwracając się.
- A ja tam chcę poznać twoje zdanie na mój temat.- powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco. Matko jakie ten chłopak miał oczy!
- No ja też.- stwierdził Lewandowski stając obok kolegi.
- No nie mogę! Wujek mi zabronił.

~ Robert ~ 
Dziewczyna przewróciła swoimi zielonymi oczami. Widać, że chciałaby nam powiedzieć. 
- Nie.- powiedział tylko trener i patrzył na nas. 
- Masz dziś zły humor.- stwierdził bezpardonowo Mario. 
- No mam.
- A dlaczego? 
- Zerwałam z chłopakiem, dostałam pałę z biologii i jeszcze jakiś debil w Audi mnie ochlapał.- powiedziała pełnym pretensji głosem.- nigdy nie dopiorę tych spodni.- powiedziała z goryczą. 
- Kiedy? 
- Może z 40 minut temu.- chłopaki  spojrzeli na Reusa. On jako jedyny się spóźnił o 20 minut i miał przy tym czarne Audi. Na szczęście dziewczyna akurat spojrzała na telefon który dzwonił. Czyżby na dzwonku miała Bukę? 
Dziękuję za komentarze i cicho liczę na następne ;* Dziękuję jeszcze, że chce się wam to czytać. Wyszedł mi gorzej niż poprzedni prawda? :(( 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 1



 ~ Rozdział I ~



Dzisiejszy dzień miał być udany, a wcale do takich nie należał. Rano zaspałam, więc nasz biolog jak to miał w zwyczaju mnie zapytał. Nic nie umiałam. Dostałam kolejną jedynkę. Dowiedziałam się, że mój chłopak mnie zdradza. I to z moją przyjaciółką - Niną. Nic gorszego chyba nie mogło mnie dziś spotkać. Miałam na sobie białe spodnie, koszulkę tego samego koloru i jasnoszary sweter. Dopełnieniem były szare conversy. Stanęłam przy przejściu dla pieszych i to było kolejnym błędem tego dnia. Zostałam ochlapana przez kierowcę czarnego Audi. Nie wierzę. No normalnie nie wierzę. Tupnęłam bezsilnie nogą i przeszłam przez ulicę. Podeszłam do jednego z wieżowców i weszłam do środka. Od małego kochałam jeździć windą. Rodzice nie raz tracili cierpliwość co do tego jak ich mała córeczka wiecznie chciała jeździć windą. Zawsze i wszędzie i to najwięcej, najdłużej jak tylko można.

 ~ Robert ~ 

- Reus, może byś się zatrzymał i ją przeprosił? 
- Ale po co?- spytał rozgoryczony Niemiec. 
- Bo to trochę nie fair w stosunku do niej. Ma na sobie takie jasne rzeczy i teraz są całe w błocie. 
- Lewy, to, że była ładna i miała niezły tyłek to nie znaczy, że będę płacił jej za pralnię.
- Oj Reus, Reus, współczuję twojej przyszłej żonie. 
- A ja twojej.- odgryzł się i skręcił tym samym zbliżając się do stadionu na którym zaraz miał się odbyć trening. 


~ Nadia ~ 


Wyszłam z windy i podeszłam do trzecich drzwi na lewo. Wyjęłam z torby klucze i otworzyłam. O dziwo ktoś był w domu. Weszłam do środka. W przedpokoju stał mój ojciec, moja matka i mój chrzestny.
- Cześć.- powiedziałam.
- Nadia! Co ty zrobiłaś z tymi spodniami?!
- Jakiś ciul w Audi mnie ochlapał.- stwierdziłam.
- Masz ochotę przejechać się na trening? - wujek trenował Borussie Dortmund. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie powiem, wielu mężczyzn jak i kobiet wiele by zrobiło by zająć moje miejsce, ale mnie jakoś nie jarali piłkarze.
- Mogę jechać, tylko się przebiorę.- weszłam do pokoju i wyjęłam jakieś 'bezpieczniejsze' na tą pogodę ubrania. Turkusowe rurki, biała koszulka z czarnym sercem, czarne vansy i jeansowa kurtka. Wyszłam z pokoju już przebrana i wyszłam za wujkiem z domu. Wsiadłam do srebrnego samochodu.
- Wujku, ty trenujesz Borussie, tak?
- Tak.
- Jacy oni są?- wujek dobrze wiedział, że zadam to pytanie. Widziałam to na jego twarzy.
- Naprawdę mili. Trochę - zaciął się na chwilę- bardzo- poprawił- zboczeni. Na treningach jest dużo śmiechu. Mamy trzech polaków. Łukasza, Kubę i...
- Roberta.- dokończyłam.- Przecież wiesz, że lubię piłkę nożną.
- Ale nie lubisz piłkarzy. Dlaczego?
- Każdy jest taki sam. Dąży do celu po trupach. Każdą dziewczynę traktuje jak zabawkę, nie szanuje jej i ważniejsza jest dla niego piłka. A i zapomniałabym zdradza ją kiedy tylko może a najczęściej po meczach.- skończyłam.
- Mam w składzie wielu piłkarzy i naprawdę są wspaniałymi piłkarzami a także mężami czy chłopakami.
- No, ale masz pewność, że oni nie mają kochanek? Dla mnie i tak każdy piłkarz pozostanie gnojem zdradzającym swoją dziewczynę.
- Nadia, nie możesz tak myśleć.
- Myśleć mogę, mówić niekoniecznie. Wujku, ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu żeby się z nimi przyjaźnić.
- To dobrze, tylko mam prośbę.
- Tak? Jaką?
- Nie mów przy nich tego co o nich sądzisz. Mają niedługo ważny mecz i muszą mieć wysokie morale.
- Nie ma problemu.- powiedziałam z uśmiechem.- a po meczu mogę?- dodałam z łobuzerskim uśmiechem.
- Po meczu to co innego.- powiedział uśmiechając się pod nosem. - jesteśmy.- dodał.
Wysiadłam z samochodu.
- Chodź.- zawołał mój wujek. Razem z nim weszłam na stadion. Na murawie było około 15 piłkarzy.
- Oj, Robuś nie martw się. Znajdziesz lepszą.- powiedział po polsku Kuba Błaszczykowski.
- Tak? Jaką?- widać było, że gwiazdeczka futbolu jest zła.
- Na przykład tę obok trenera.- powiedział Łukasz Piszczek.- Lewandowski podniósł wzrok znad trawy i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się zetknęły. Gwiazdka szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Znał mnie skądś? Co prawda wpadłam dziś na jakiegoś faceta na ulicy, ale chyba był blondynem.
- Cholera.- mruknął. W jego oczach zobaczyłam poczucie winy? To chyba dobre określenie. Tylko dlaczego?

Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do komentowania. :))