~ Rozdział I ~
Dzisiejszy dzień miał być udany, a wcale do takich nie należał. Rano zaspałam, więc nasz biolog jak to miał w zwyczaju mnie zapytał. Nic nie umiałam. Dostałam kolejną jedynkę. Dowiedziałam się, że mój chłopak mnie zdradza. I to z moją przyjaciółką - Niną. Nic gorszego chyba nie mogło mnie dziś spotkać. Miałam na sobie białe spodnie, koszulkę tego samego koloru i jasnoszary sweter. Dopełnieniem były szare conversy. Stanęłam przy przejściu dla pieszych i to było kolejnym błędem tego dnia. Zostałam ochlapana przez kierowcę czarnego Audi. Nie wierzę. No normalnie nie wierzę. Tupnęłam bezsilnie nogą i przeszłam przez ulicę. Podeszłam do jednego z wieżowców i weszłam do środka. Od małego kochałam jeździć windą. Rodzice nie raz tracili cierpliwość co do tego jak ich mała córeczka wiecznie chciała jeździć windą. Zawsze i wszędzie i to najwięcej, najdłużej jak tylko można.
~ Robert ~
- Reus, może byś się zatrzymał i ją przeprosił?
- Ale po co?- spytał rozgoryczony Niemiec.
- Bo to trochę nie fair w stosunku do niej. Ma na sobie takie jasne rzeczy i teraz są całe w błocie.
- Lewy, to, że była ładna i miała niezły tyłek to nie znaczy, że będę płacił jej za pralnię.
- Oj Reus, Reus, współczuję twojej przyszłej żonie.
- A ja twojej.- odgryzł się i skręcił tym samym zbliżając się do stadionu na którym zaraz miał się odbyć trening.
~ Nadia ~
Wyszłam z windy i podeszłam do trzecich drzwi na lewo. Wyjęłam z torby klucze i otworzyłam. O dziwo ktoś był w domu. Weszłam do środka. W przedpokoju stał mój ojciec, moja matka i mój chrzestny.
- Cześć.- powiedziałam.
- Nadia! Co ty zrobiłaś z tymi spodniami?!
- Jakiś ciul w Audi mnie ochlapał.- stwierdziłam.
- Masz ochotę przejechać się na trening? - wujek trenował Borussie Dortmund. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie powiem, wielu mężczyzn jak i kobiet wiele by zrobiło by zająć moje miejsce, ale mnie jakoś nie jarali piłkarze.
- Mogę jechać, tylko się przebiorę.- weszłam do pokoju i wyjęłam jakieś 'bezpieczniejsze' na tą pogodę ubrania. Turkusowe rurki, biała koszulka z czarnym sercem, czarne vansy i jeansowa kurtka. Wyszłam z pokoju już przebrana i wyszłam za wujkiem z domu. Wsiadłam do srebrnego samochodu.
- Wujku, ty trenujesz Borussie, tak?
- Tak.
- Jacy oni są?- wujek dobrze wiedział, że zadam to pytanie. Widziałam to na jego twarzy.
- Naprawdę mili. Trochę - zaciął się na chwilę- bardzo- poprawił- zboczeni. Na treningach jest dużo śmiechu. Mamy trzech polaków. Łukasza, Kubę i...
- Roberta.- dokończyłam.- Przecież wiesz, że lubię piłkę nożną.
- Ale nie lubisz piłkarzy. Dlaczego?
- Każdy jest taki sam. Dąży do celu po trupach. Każdą dziewczynę traktuje jak zabawkę, nie szanuje jej i ważniejsza jest dla niego piłka. A i zapomniałabym zdradza ją kiedy tylko może a najczęściej po meczach.- skończyłam.
- Mam w składzie wielu piłkarzy i naprawdę są wspaniałymi piłkarzami a także mężami czy chłopakami.
- No, ale masz pewność, że oni nie mają kochanek? Dla mnie i tak każdy piłkarz pozostanie gnojem zdradzającym swoją dziewczynę.
- Nadia, nie możesz tak myśleć.
- Myśleć mogę, mówić niekoniecznie. Wujku, ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu żeby się z nimi przyjaźnić.
- To dobrze, tylko mam prośbę.
- Tak? Jaką?
- Nie mów przy nich tego co o nich sądzisz. Mają niedługo ważny mecz i muszą mieć wysokie morale.
- Nie ma problemu.- powiedziałam z uśmiechem.- a po meczu mogę?- dodałam z łobuzerskim uśmiechem.
- Po meczu to co innego.- powiedział uśmiechając się pod nosem. - jesteśmy.- dodał.
Wysiadłam z samochodu.
- Chodź.- zawołał mój wujek. Razem z nim weszłam na stadion. Na murawie było około 15 piłkarzy.
- Oj, Robuś nie martw się. Znajdziesz lepszą.- powiedział po polsku Kuba Błaszczykowski.
- Tak? Jaką?- widać było, że gwiazdeczka futbolu jest zła.
- Na przykład tę obok trenera.- powiedział Łukasz Piszczek.- Lewandowski podniósł wzrok znad trawy i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się zetknęły. Gwiazdka szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Znał mnie skądś? Co prawda wpadłam dziś na jakiegoś faceta na ulicy, ale chyba był blondynem.
- Cholera.- mruknął. W jego oczach zobaczyłam poczucie winy? To chyba dobre określenie. Tylko dlaczego?
Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do komentowania. :))
*.* < 33333333333
OdpowiedzUsuńŚwietne .Jak możesz informuj mnie o nowościach ):
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł! Reus i Lewy to moi dwaj ulubieni piłkarze, fajnie że ktoś w koncu napisał sensowne opowiadanie z nimi <3 Uwielbiam to i nie mogę doczekać się kolejnej części!
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz 1d to wpadnij do mnie, też piszę opowiadanie :)
luckymemory.blogspot.com
Cudne <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :3
http://olailukaszstory.blogspot.com/
Super :) Czekam na nexta <3 Wpadaj do mnie http://agaikubastory.blogspot.com/ ;) Mile widziany komentarz ;D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń